sobota, 21 maja 2016

Start w dorosłość

Odetchnęła z ulgą, gdy z okna akademika oglądała zielony park. Nareszcie wolność! Będzie mogła być wreszcie sobą, zacząć nowe, swoje własne życie bez matki. Jednak dwa miesiące później nawiedziła ją depresja. Matczyne wychowanie dosięgło ją nawet tutaj. Ciągły krzyk matki przybrał postać ostrego cyrkla, który smagał uda dziewczyny w toalecie, kiedy ta nie mogła się już uczyć. Nie umiała przyjaźnić się z nikim. Zaraz po zajęciach znikała z przekonaniem, że ludzie jej nie zaakceptują, że musiałaby się bardzo zmienić, żeby im dorównać bo inaczej zostanie zlekceważona. Zawsze zdenerwowana przed zajęciami chciała powtórzyć materiał, więc nie miała szansy na bliższe kontakty z koleżankami. Z nikim nie umiała rozmawiać na luzie. I tak mijały miesiące. Aż w końcu...

niedziela, 8 maja 2016

Maju

Zanurzam się w zapach soczystej zieleni,
Kilkanaście centymetrów ponad chodnikami,
Z głową w chmurze

piątek, 25 marca 2016

KEKS 52: Na czym Ci zależy?

Zależy mi na uzyskaniu pokoju serca, który znowu zgubiłam,
Zgubiłam gdzieś swoje serce
Uleciało mi ono i żyję znowu jak we śnie
Jak senna mara chodzę po tym świecie,
Nie wiem dokąd idę i skąd jestem
Zależy mi żeby wiedzieć, to czego nie wiem,
Chciałabym mądrości rozstrzygania spraw, żeby zyskać pokój serca.
Wiedzieć:
czy go naprawdę kocham?
czy idę dobrą ścieżką zawodową?
czy spełniam teraz swoje powołanie?
jakie jest moje pragnienie?
kim chciałabym zostać?
czy jest Bóg i jakie jest Jego imię?
Chodzę w takiej niewiedzy już dwudziesty któryś rok
I chyba nie przyjdzie mi dowiedzieć się prawdy o sobie.
Mogę nie znaleźć kształtu własnej duszy.
Mam wrażenie, że te wszystkie rozterki znalazłyby jakąś odpowiedź w moich pragnieniach, w odpowiedzi na pytanie NA CZYM MI ZALEŻY?
czy na podróżach?
czy na rodzinie?
czy na ciekawym życiu zawodowym?
Na wszystkim po trosze.
Ustalę więc hierarchię wartości.
(kiedy się mówi o czymś bardzo wzniosłym, co ma rozwiązać wszystkie problemy, to jest to tak wzniosłe, że aż nie można tego zhańbić prostym czynem, ale ja spróbuję):

Tak jak bym chciała, żeby wyglądała:
1. Bóg
2. moja przyszła rodzina (mąż i dzieci)
3. praca w zawodzie, w którym pomagam ludziom

Bóg. Relacja z nim wymaga naprawy. Jestem od niego bardzo daleko. Wątpię wciąż. Jest niepojęty. Przy jego istnieniu jest mnóstwo znaków zapytania.
Mąż - nie wiem kto nim będzie, mam chłopaka, ale skąd mam wiedzieć czy to ten jednyny?
Praca - studiuję, ale odkrywam mnóstwo wad zawodu i nie wiem czy chcę się spełniać akurat w tym.
Mama - nadal ukrywam urazę do niej
Rodzeństwo - nie mam z nimi dobrego kontaktu
Przyjaciele - oddalam się od nich, zapominam o urodzinach, trudno mi się z nimi skontaktować
Koledzy ze studiów - trudno mi zawrzeć z nimi bliższą znajomość

To jest moje pesymistyczne spojrzenie na sprawy. Nerwicogenne. Próbuję się uspokoić za wszelką cenę. A gdyby tak... wprowadzić się w dobry nastrój bez wina, bez kina? spójrzmy z innej strony:

Bóg. Taki już Jego urok, że Go nikt z żyjących nigdy nie widział. dobrze, że widzę jak bardzo jestem od Niego daleko, bo to już połowa sukcesu. Świetnie że mam pragnienie, by poznać Go lepiej. Ale poznanie Go to łaska, dlatego że relacja musi być obustronna. Tej łaski na pewno dostąpię, jeśli będę się o nią ubiegać, bo mi to zostało obiecane: Szukajcie, a znajdziecie. I samo to szukanie, jest już procesem dobrym i pięknym, który dzieje się teraz.

Mąż. To jest zupełnie normalne i dobre, że nie wiem kto będzie moim mężem. Nie warto się zastanawiać, trzeba poznawać, próbować. Wiele żab trzeba pocałować, żeby pojawił się książę. Dobrze, że świadomie poznaję jego wady, coś mnie jednak w nim pociąga. Należy rozpoznać co to jest w spokoju, bez pośpiechu, bo za pomyłkę w tej sprawie, dużo można zapłacić. Jednak nie warto łamać sobie głowy nad tym, a należy obserwować i na tej podstawie wyciągać wnioski. Zalecono: mniej teorii, więcej praktyki. I nie ma się co spieszyć. Mam czas.

Praca - studiuję, to dobrze, to wielki dar od losu. Niewielki procent ludzi na świecie ma możliwość studiowania. Mam przy tym możliwość próbowania innych rzeczy i wybierania, co mnie interesuje. Jestem wolnym człowiekiem. Mogę te studia rzucić i zająć się tym, co mnie pociągnie. Mogę odnaleźć swoje powołanie. Sama możliwość szukania i odnajdywanie to już jest piękny proces. Klamka jeszcze nie zapadła. Mogę ze studiów zrezygnować. Teraz jest mój czas na szukanie mojej własnej drogi. Mojej ścieżki zawodowej. Młodość to piękny czas. Trudny, jak wycieczka górska. Ale czym jest problem, dylemat - wyzwaniem. Więc wybiorę ścieżkę i zrealizuję plany, jak zdobywa się szczyt.

Rodzina, przyjaciele - każdy dzień może być cudem. Może być początkiem czegoś nowego. Właśnie dzisiaj mogę ocieplić relacje, te które chcę, te na których mi zależy, a resztę mogę pozostawić bez zmian,

Bo właśnie ja jestem królową mojego życia. Jestem tu szefową. Sprawuję wszelką władzę. I nikt nie będzie za mnie o niczym decydował. Właśnie ja mam prawo marzyć, pragnąć i kochać odważnie i tak jak tego chcę i potrzebuję.
Zależy mi na tym żeby być szczęśliwa.

niedziela, 6 marca 2016

Rozmyta

Ciągła walka, żeby się pozbierać.
Milion pomysłów, aż głowa odpada.
Ciężko żyć bez żadnej pewności.

sobota, 20 lutego 2016

Ja-próżnia

Mnie nie ma. Ja się tylko wydaję być. A tak naprawdę nie ma nic. Pusta przestrzeń.
Ludzie-nieludzie przechodzą przeze mnie. I ja to czuję. Staram się być.
Chcę, tak bardzo chcę przybrać jakiś kształt ludzki.
Nie wiem jak człowiek wygląda, chociaż ciągle obserwuję moim brakiem zmysłów.
Czy to ludzie, czy cienie, jak ja?

Mam tylko nadzieję.
Z brudnej, czarnej ziemi, z twardej skały uczyniłeś cudne kwiaty.
Stwórz i mnie z chaosu, proszę.


"Albowiem każdy, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą."
Mt 7,8

poniedziałek, 15 lutego 2016

Drogi X.

Pytasz mnie, czy będę z Tobą zawsze.
Chcę Ci powiedzieć, że tak i że to takie proste,
bo przecież się kochamy.
"Czy kocham? Krótkie z sobą spędziliśmy chwile,
Lecz mnie one przeszły tak słodko, tak mile..." I wiemy oboje, że miłość może znajdziemy w przyszłości, kto wie?
Teraz toniemy tylko w oślepiającym zachwycie.
I dlatego tak nam ciężko i łatwo targnąć się na to słowo święte
I kłamiąc sobie nie patrzymy w oczy,
Głosy nam drżą i się łamią,
A tak bardzo chcemy sięgnąć już szczytu,
Choć długa droga przed nami.
I pytasz mnie, czy to, co masz wystarczy
A ja wierzę w Ciebie i wierzę w nas.
Że osiągniemy razem szczęście,
Że Cię zawsze będę wspierała, stała za Tobą murem,
Tego chcę.
Nie wiem, czy to wystarczy,
Czy to dobrze, czy to źle.
Czy dać pierwszeństwo rozumowi, a serce posłusznie pójdzie w ślad za myślą dobrą?
Czy zaufać uczuciu, które jest zakręcone jak my: wygasa, to znów wybucha,
ale mówi przecież o pragnieniach, prowadzi do szczęścia,
"więcej mówi do mnie niż mędrca szkiełko i oko"
Czym jest miłość?
To siła, która potrafi przemieniać,
Nie jest ślepa, lecz widzi doskonale,
Nie próbuje zmieniać dla siebie, ale pomóc stać się lepszym,
Nie chce skrzywdzić, a uleczyć.
Nie ocenia, a próbuje zrozumieć.
Pełna empatii,
Wie jak pomóc: kiedy ochronić, kiedy zaakceptować, kiedy odpuścić, kiedy zawalczyć

Nie umiemy kochać.
Jesteśmy tylko ludźmi.

wtorek, 2 lutego 2016

WYZWANIE

Pobaw się ze mną w wyobrażanie:)

Wyobraź sobie że od zawsze mieszkasz na pustyni. Wody nigdy nie było tu dużo. Czasem trafiłeś na jakąś oazę, ale nigdy nie starczało Ci wody, żeby się napić, zanurzyć... I niczego Ci w życiu w zasadzie nie potrzeba. Tak przecież było zawsze, więc tak pewnie ma być i tak jest pewnie wszędzie.

Pewnego dnia spotykasz kogoś. Widać, że jest nietutejszy. Zagubiony, spragniony podróżny. Zapraszasz go do domu, a on zaczyna Ci opowiadać jak żeglował po oceanie. Mówi Ci, że wszędzie była woda, sięgała po horyzont, a on płynął i nie widział żadnego lądu przez długie tygodnie, mimo że płynął w dobrym kierunku. Wszystko dlatego, że wody było tak wiele. Wierzysz mu? Nigdy nie widziałeś więcej niż 10 litrów wody naraz, studnie zawsze wysychały. Czy jesteś w stanie uwierzyć w nieskończoną Miłość, jeśli zawsze zostawało Ci tylko kilka kropel, niezbędnych do przetrwania?

Wiesz, ja też od zawsze mieszkałam na pustyni. Kiedy spotkałam samotnego wędrowca, nie uwierzyłam, że kiedyś mogę zaspokoić pragnienie, że mogę chociaż zobaczyć ocean. Ale rozejrzałam się dookoła. Co zobaczyłam? Tylko piach, który wiatr przerzuca z miejsca w miejsce. Rozumiesz? Nie miałam nic do stracenia. Poprosiłam wędrowca, żeby mi pokazał to miejsce. Poszłam szukać oceanu.

Czy znalazłam? Nie. Wiele razy myślałam, że to już ocean, a to była zwykła fatamorgana.  Mój przewodnik często jakby znika mi z oczu, poza tym prawie nigdy go nie rozumiem, jak nie można zrozumieć, że ocean gdzieś tak po prostu czeka.

Czy żałuję że wyruszyłam? Nie. Spotkałam ludzi, którzy też gdzieś podążali, skądś wracali, wiele mi opowiadali o oceanie i o innych niezwykłych rzeczach. Są moją inspiracją, drogowskazem.

Raz trafiłam na strumyk. I dało mi to ogromną nadzieję, że wędrowiec mówi prawdę. Że gdzieś tam jest wielka woda. Ale wiedziałam, że moim celem jest nieskończony ocean, więc poszłam dalej, wzdłuż strumyka. Na końcu było tylko bagno.

Czy to znaczy, że nie ma oceanu? Tego nie wiem. Niczego nie można być pewnym. Ja staram się ciągle szukać i pytać, iść naprzód.

Czasem po prostu skręcę gdzieś zapominając zupełnie o oceanie, kradnę sobie wtedy pyszne owoce z drzew, a wielka woda zwyczajnie nic mnie nie obchodzi. Ale dziwne pragnienie wciąż przypomina mi o celu. Nieskończona Miłość... Jestem szczęśliwa tak sobie wędrując, chociaż czasem jest ciężko, jak to w podróży:)

Nie wiem, czy dojdę kiedyś do celu, ale warto było wyruszyć. Chciałabym tylko nigdy się nie zadowolić do końca jakimś jeziorkiem i ciągle iść. Bez końca się rozwijać. Uczyć się miłości, której nie można się nauczyć. Cała ja:)

Gdzie jesteś teraz Ty?

poniedziałek, 1 lutego 2016

Po szaleństwie zakochania

Siedzę i czuję:

wstyd, poczucie winy, odrazę, poczucie bycia wykorzystaną, porzuconą, złość, nienawiść, pokój, miłość, szczęście, poczucie straty, poczucie bycia bezwartościową, zawiedzioną nadzieję, ból...
i znowu wstyd, poczucie winy...

Uczucia długo nie mogą pogodzić się z rzeczywistością i trudno jest przyjąć, że liczy się tylko TU i TERAZ
Trzeba mi w kółko, uparcie aktualizować dane: Jego już nie ma. Jego już nie będzie.
Czas już zacząć pisać nowy rozdział.
Teraz sama, ale nie samotna.
Rozchwiana, ale nie chora.
Otwarcie, ale nie desperacko.
Zmęczona, ale pełna Miłości

niedziela, 31 stycznia 2016

Niewystarczająco dobra

To jest to, co mi się myśli o sobie samej czasem.
I muszę ciągle gonić, biegać, szukać, być aktywna,
Malować się, ćwiczyć, uczyć się,
Żeby udowodnić innym, a przede wszystkim sobie, że jestem coś warta.
Oddalam się od ludzi, bo nie jestem na tyle dobra, żeby wśród nich pozostać.
Muszę osiągnąć to COŚ, żeby móc być ich godna.
Chcę mieć to, co przyciąga ludzi,
Co pozwoli mi być Różą, którą każdy podziwia.
Tak. Wzbudzać podziw. To takie zwykłe kobiece dążenie... :)
Ale jednak ktoś podziwiany stoi wyżej od innych.
A w uczciwych relacjach dobrze jest być na wysokości wzroku.
Rozbieżność dążeń.
Czyli kogo szukam?
Przyjaciół, czy publiczności?

czwartek, 28 stycznia 2016

Moja niepewność

Jakie to piękne, że w środku zimy w sercu jaśnieje nam wiosna.
Kiedy odjeżdżasz to tak mi tęskno jak do promieni słońca o zmierzchu.
Ta noc bez Ciebie jest taka długa, że boję się, że dzień nie nadejdzie.
Że Ciebie nie spotkam już więcej.



"Szczęście polega na tym, by z prostych rzeczy nie tworzyć intelektualnych labiryntów"
Grabaż

wtorek, 19 stycznia 2016

Strach

Dzisiaj boję się... istnieć
Boję się, że przyjaciele mnie zostawią,
Boję się, że nowi znajomi mnie skrzywdzą i wykorzystają
Boję się, że nie dam już rady, że wszystko zawalę
Że zostanę zupełnie sama
Czuję się taka zupełnie samotna.

niedziela, 17 stycznia 2016

Cele

Co by to było, gdyby słoń pozazdrościł słowikowi, że ten tak pięknie śpiewa?
Gramoliłby się na drzewo i próbowałby nieporadnie z trąby wydobyć delikatne dźwięki
Biedny słoń
Byłby pośmiewiskiem całej sawanny.
Dlatego tak już jest, że słoń jest słoniem, jest najbardziej słoniowaty i w swojej słoniowatości jest najlepszy.
A słowiki dobre są w lataniu i śpiewaniu.
Czasem dobrze wrócić do bajek i pojmować wszystko z prostotą
Ja to jestem ja.
Właśnie tu i teraz jestem
I mam BYĆ.
Tu taka jestem potrzebna.
Trochę piękna, trochę brzydka.
Trochę głupia, trochę mądra.
Trochę czysta, trochę brudna.
Nie w Kalkucie, nie w Oxfordzie,
Ani w Dubaju, ani w Nowym Jorku
Tych ludzi mam KOCHAĆ.
Trochę dobrych, trochę złych.
I to wszystko.

czwartek, 7 stycznia 2016

Smutek

Leżę nieruchoma z przerażenia, kiedy on się zbliża.
Wiem, że chce tylko mojego cierpienia.
Nie mam żadnej drogi ucieczki.
Oplata mnie szczelnie z każdej strony.
Szepcze mi do ucha, że już na zawsze ze mną zostanie.
To jest najboleśniejszy cios. Prosto w serce. - Zabicie matki nadziei.
Potem już może robić ze mną wszystko.
Odbiera mi wszelką radość. Poczucie, że jestem coś watra.
Kładzie się obok.
-Zawsze będę przy Tobie... - mówi.
Tak bardzo chcę mu się wyrwać.
Pozostaje mi tylko pusty wzrok.
Łzy, które nie mają siły wydostać się z oczu.
I to podniecenie, kiedy pomyślę o krwi spływającej powoli
z przeciętych żył
po ręce,
dłoni
i palcach
na podłogę.
Wydaje się że to jedyny sposób, żeby się od niego uwolnić.
Wydaje się...
Bo to on mi tak myśli plącze

środa, 6 stycznia 2016

Czasem się zastawawiam: ile szczerości jest w nas?

Czekam na ten piękny moment, kiedy wszystkie maski opadną.
Pragnę słyszeć ich trzask, tłuczącą się porcelanę, rozbijające się szkło o drewnianą podłogę teatru.
I ta moja ulubiona - kamienna, że nie mam żadnej maski, że jestem poza spektaklem, żeby ona roztrzaskała się w pył.

Tylko jeszcze nie teraz...


Bo.
Może.
Nie mam.
Twarzy...?

O mnie

Ze mną jest taki problem, że każdy w sumie krąży po jakiejś orbicie,
a ja lecę na oślep zygzakiem pomiędzy planetami i słońc tysiącami.
I nikt, nawet ja sama nie wiem, gdzie właśnie teraz jestem, ani dokąd akurat zmierzam.
Na imię mam Kometa.