wtorek, 2 lutego 2016

WYZWANIE

Pobaw się ze mną w wyobrażanie:)

Wyobraź sobie że od zawsze mieszkasz na pustyni. Wody nigdy nie było tu dużo. Czasem trafiłeś na jakąś oazę, ale nigdy nie starczało Ci wody, żeby się napić, zanurzyć... I niczego Ci w życiu w zasadzie nie potrzeba. Tak przecież było zawsze, więc tak pewnie ma być i tak jest pewnie wszędzie.

Pewnego dnia spotykasz kogoś. Widać, że jest nietutejszy. Zagubiony, spragniony podróżny. Zapraszasz go do domu, a on zaczyna Ci opowiadać jak żeglował po oceanie. Mówi Ci, że wszędzie była woda, sięgała po horyzont, a on płynął i nie widział żadnego lądu przez długie tygodnie, mimo że płynął w dobrym kierunku. Wszystko dlatego, że wody było tak wiele. Wierzysz mu? Nigdy nie widziałeś więcej niż 10 litrów wody naraz, studnie zawsze wysychały. Czy jesteś w stanie uwierzyć w nieskończoną Miłość, jeśli zawsze zostawało Ci tylko kilka kropel, niezbędnych do przetrwania?

Wiesz, ja też od zawsze mieszkałam na pustyni. Kiedy spotkałam samotnego wędrowca, nie uwierzyłam, że kiedyś mogę zaspokoić pragnienie, że mogę chociaż zobaczyć ocean. Ale rozejrzałam się dookoła. Co zobaczyłam? Tylko piach, który wiatr przerzuca z miejsca w miejsce. Rozumiesz? Nie miałam nic do stracenia. Poprosiłam wędrowca, żeby mi pokazał to miejsce. Poszłam szukać oceanu.

Czy znalazłam? Nie. Wiele razy myślałam, że to już ocean, a to była zwykła fatamorgana.  Mój przewodnik często jakby znika mi z oczu, poza tym prawie nigdy go nie rozumiem, jak nie można zrozumieć, że ocean gdzieś tak po prostu czeka.

Czy żałuję że wyruszyłam? Nie. Spotkałam ludzi, którzy też gdzieś podążali, skądś wracali, wiele mi opowiadali o oceanie i o innych niezwykłych rzeczach. Są moją inspiracją, drogowskazem.

Raz trafiłam na strumyk. I dało mi to ogromną nadzieję, że wędrowiec mówi prawdę. Że gdzieś tam jest wielka woda. Ale wiedziałam, że moim celem jest nieskończony ocean, więc poszłam dalej, wzdłuż strumyka. Na końcu było tylko bagno.

Czy to znaczy, że nie ma oceanu? Tego nie wiem. Niczego nie można być pewnym. Ja staram się ciągle szukać i pytać, iść naprzód.

Czasem po prostu skręcę gdzieś zapominając zupełnie o oceanie, kradnę sobie wtedy pyszne owoce z drzew, a wielka woda zwyczajnie nic mnie nie obchodzi. Ale dziwne pragnienie wciąż przypomina mi o celu. Nieskończona Miłość... Jestem szczęśliwa tak sobie wędrując, chociaż czasem jest ciężko, jak to w podróży:)

Nie wiem, czy dojdę kiedyś do celu, ale warto było wyruszyć. Chciałabym tylko nigdy się nie zadowolić do końca jakimś jeziorkiem i ciągle iść. Bez końca się rozwijać. Uczyć się miłości, której nie można się nauczyć. Cała ja:)

Gdzie jesteś teraz Ty?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz