Czekam na ten piękny moment, kiedy wszystkie maski opadną.
Pragnę słyszeć ich trzask, tłuczącą się porcelanę, rozbijające się szkło o drewnianą podłogę teatru.
I ta moja ulubiona - kamienna, że nie mam żadnej maski, że jestem poza spektaklem, żeby ona roztrzaskała się w pył.
Tylko jeszcze nie teraz...
Bo.
Może.
Nie mam.
Twarzy...?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz